wtorek, 23 kwietnia 2013

po pierwszej wizycie u "lekarza od fasolek":)

taką nazwę lekarza gin. dzisiaj usłyszałam i rozbawiła mnie do łez:) Tak więc byłam wczoraj u specjalistki od fasolek , która z mojej wiadomości baardzo się ucieszyła, lecz nic nie robiła, tzn nie było ani usg ani badania , gdyż to za wcześnie. Myślę że to dobra decyzja, przyznaję, że obawiałam się że to badanie może tylko owej fasolce zaszkodzić....a na usg jeszcze nic nie byłoby widać i pani dr stwierdziła , że nie chce mnie stresować...mam tylko łykać kwas foliowy i cieszyć się...to się cieszę ogromnie;) a za dwa tygodnie znów spotkanie w gabinecie;)

Odkrywam uroki aplikacji na telefon" asystent ciążowy"...fajna sprawa;) ściskam i pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz